1 kwietnia 2016 – piątek – Prima Aprilis

17:08:00

Wchodzę któryś już raz z kolei do budynku Centrum Onkologii w Warszawie. Zostawiam ubrania w szatni i zajmuję kolejkę do pobrania krwi. Niestety jak to zwykle bywa swoje trzeba odczekać. Między czasie rozmawiam z inną pacjentką. Oddelegowano nas do innego gabinetu i z tego powodu ubolewamy. Mamy taką ulubioną pielęgniarkę Panią Grażynkę, która wie, którą żyłkę zaatakować, żeby pobrać krew. No nic w innym gabinecie po wielkim trudzie krew też mi pobrano.


Melduje się grzecznie w rejestracji, uzupełniam płyny i zabijam głód krokietami, bo akurat na nie miałam ochotę. Nie typowo, ale co się ograniczać tylko do kanapek. Po czym udaje się na drugie piętro do przychodni, znajduję wolne miejsce na pełnej ludzi poczekalni i czekam na swoją kolej, aż mój nr PID wyświetli się na monitorze. Tak, pacjenci są ponumerowani hi hi.

Ile pacjentów na poczekalni, tyle i różnych historii. Jedni w lepszym stanie, drudzy w gorszym. Jedni z niepokojem zaczynają swoje leczenie, drudzy są w trakcie albo i już po leczeniu .Jedni są skorzy do rozmowy, drudzy unikają kontaktu wzrokowego, aby ich o nic nie zapytać. Ja byłam w różnym stanie, więc jak najbardziej wszystko rozumiem. Teraz przetarłam już ścieżki i zostałam weteranem, po przeszczepie zamykam ten rozdział, ale nie zamykam się na chęć pomocy i wsparcia, bo wiem jakie to jest ważne, nie tylko w chorobie nowotworowej. Mieć przy sobie kogoś, kto będzie nam towarzyszył w życiu na dobre i na złe, jest bezcenne.
A więc, nr PID się wyświetla. Ania wędruje do gabinetu. Morfologia jest dobra, trójglicerydy spadły. A teraz prawdziwa bomba. Cytometria wykazała, że jest CZYSTO. Żadnej, nawet najmniejszej komórki nowotworowej we krwi nie ma. Juuuuhuuuu…. radość i niedowierzanie. Co prawda mam dystans do choroby i często z niej żartuję, ale na żart prima aprillisowy to za poważna sprawa.
Z tymi nowinami udaję się na oddział po kolejną porcję tabletek. Przy dyżurce pielęgniarek spotykam Panią Doktor, która widząc mnie mówi: Dzień Dobry Pani Aniu, co Pani bierze, że tak ładnie wygląda. A ja odpowiadam: To targretin mnie tak upiększa. I obie w śmiech. Po czym dostaje kolejne dwa opakowania tabletek i kierunek dom
Można powiedzieć, że jest to nagroda, za wiarę jaką mam i za cierpienie, jakiego doświadczyłam.
Następna wizyta 29 kwietnia. Życzę sobie, żeby do tego czasu, być już w Gliwicach. Ot, takie mam marzenie…

You Might Also Like

0 komentarze